piątek, 6 kwietnia 2012

Święta, których nie ma.




Wielkanoc to najważniejsze święto w religii chrześcijańskiej, więc dlaczego wszyscy mają je w dupie?

Wielkanoc nadchodzi - puste ulice Warszawy, korki na wyjazdówkach, opustoszałe biura i piątek, w ciągu którego przyszła tylko połowa maili. Wielki Piątek należałoby dodać - dzień najbardziej ścisłego postu w ciągu całego roku. Po tym jak podgrzałem sobie parówki na śniadnio-obiad, spotkałem przy stole w biurze kolegę zajadającego kurczaka. Dwa żarty o obrażonych moherach i wróciliśmy do posiłku. Żadnego z nas nie wzruszyło bestialskie pogwałcenie tradycji polskiej, jakiego się właśnie dopuszczaliśmy.

Obaj jesteśmy ateistami, agnostykami, you_name_it. Ale patrząc na wielu moich wierzących (albo tak deklarujących) znajomych odnoszę nieodparte wrażenie, że Wielkanoc to dla nich taka sama okazja do pojechania do domu (import wciąż dominuje nad lokalsami w tym temacie), jak długi weekend majowy. Nie odnajduję w nich poczucia wyjątkowości chwili - to po prostu wolny poniedziałek i większy niż zwykle obiad w niedziele. No dobra ubiorą się w koszulę do kościoła i zjedzą coś z tej okazji, czego nie jedzą cały rok.

Boże Narodzenie umiało się wypromować - choinka, kolędy, mikołaj (główny punkt promocyjny), światełka w kształcie płatków śniegu. Zimą czuć atmosferę świąt. Wielkanoc jest zupełnie bezbarwna - niby są jajka, niby króliczek i nieodłączny mazurek, którego dojada się tydzień po tym jak się zsechł. Ale zupełnie nie czuję atmosfery. Nie ma wyczekiwania, wielkich przygotowań, upragnionej chwili nadejścia.

Szkoda - czuję, że coraz bardziej tracimy coś z polskiej tradycji. Jako osoba nie biorąca aktywnego udziału w życiu kościelnym, zawsze doceniałem właśnie wiekowe nawyki jakimi charakteryzowało się podejście do różnych świąt i obrządki z nimi związane. Szanuję je i uważam za część polskości. Jednak jeśli Wielkanoc nie znajdzie dla siebie jakiegoś pomysłu na zachęcanie do siebie młodych ludzi, to wkrótce zmieni się w kolejny długi weekend przy grillu i telewizorze.

3 komentarze:

  1. Smutne jest to, ze swieto/tradycja musi sie reklamowac, epatowac soba i rzucac sie w oczy na dwa miesiace przed faktycznym swietem by w umysle mlodego czlowieka zaistaniala naprawde i chcial ja obchodzic. Poki co sprawdza sie do wiosennego mycia okien i zaopatrzenia sie w wieksza niz tradycyjnie porcje jajek i w promocje biala kielbase. Moze tez dlatego, ze sama wielkanoc jest taka no mdła tak naprawde. Boze Narodzenie to oczekiwanie, radosc z narodzin, ta kolacja klimatyczna.. a tutaj cierpienie, post, wyrzeczenia i na koniec zwykle sniadanie przy ktorym nie do konca wypada tradycja polska wypic kromke wodki bo jest za wczesnie..
    Poki co wielkanoc kojarzy sie z bezkarnym bieganiem z wiadrem wody za kazdym czlowiekiem, szczegolnie plci damskiej w poniedzialek. Ot wielkie swieto wandalizmu i bezkarnosci miast rodzinnego spedzenia czasu przy bitwie na jajka..

    OdpowiedzUsuń
  2. Obecnie każde wydarzenie musi zapracować na zainteresowanie. Religia to taka sama usługa, jak każda inna. Jeśli nie masz nic wyjątkowego do zaoferowania, to przepadniesz zapomniany/na.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz, tylko Kościołowi tak naprawdę, raczej, nie zależy na tym, żeby jakiekolwiek święto musiało pracować na zainteresowanie. Jeżeli ktoś jest wierzący i obchodzi święta z najprostszej przyczyny, czyli wiary, to ma gdzieś ile będzie sprzedanych świątecznych jajek lub zająców Lindta. Tak samo nie interesuje go cała marketingowa szopka. Jeżeli coś ma zapracować na zainteresowanie to na pewno nie święta, a raczej korporacje muszą sobie zapracować na znalezienie rynku zbytu na swoją świąteczną, masową, produkcję. Boże Narodzenie ma swoją "magię", bo od początku miało dobry PR ;) też kwestia innej pory roku itp. Ale i to również ma sporo przeciwników, tak jak i święto zakochanych 14sto lutowe.

    W każdym razie chyba nie wszyscy mają je w dupie, skoro jak sam napisałeś "Wielkanoc nadchodzi - puste ulice Warszawy, korki na wyjazdówkach, opustoszałe biura i piątek, w ciągu którego przyszła tylko połowa maili." Nie oszukujmy się również, Boże Narodzenie również jest "taka sama okazja do pojechania do domu (import wciąż dominuje nad lokalsami w tym temacie), jak długi weekend majowy." Ot, pojechać, posiedzieć z rodziną, zjeść lepszy obiad niż zwykle, wiesz 12 potraw i te sprawy ;), dostać prezenty. Inna pora roku, inny klimat, większe przywiązanie?

    "Szkoda - czuję, że coraz bardziej tracimy coś z polskiej tradycji. Jako osoba nie biorąca aktywnego udziału w życiu kościelnym, zawsze doceniałem właśnie wiekowe nawyki jakimi charakteryzowało się podejście do różnych świąt i obrządki z nimi związane. " - i może to się Tobie tylko zdaje, że Wielkanoc jest bezbarwna i nudna? Skąd wiesz jak to wygląda, jeżeli ktoś naprawdę wierzy? Może taka osoba wtedy też inaczej odbiera Boże Narodzenie, nie tak jak Ty/ja/ktoś inny? Może dla takiej osoby Wielkanoc jest ważniejsza niż Boże Narodzenie?

    I tak, masz rację, religia to taka sama usługa, jak każda inna, ale dla producentów [wstawsobietucochcesz].

    OdpowiedzUsuń