środa, 25 kwietnia 2012

Sztuka, której nie rozumiem!




Po wyjściu z teatru czułem wyłącznie pustkę i ulgę. Znajomi rozpływali się nad sztuką, którą kilka minut wcześniej skończyliśmy oglądać i komentowali najlepsze jej fragmenty. Niestety nie byłem w stanie dołączyć do dyskusji, gdyż dla mnie była to tylko para ludzi udająca, że są kimś innym.

Prawdopodobnie nie umiem docenić nowoczesnej sztuki - nowego teatru, rzeźby i tak zwanych instalacji. Na pewno jest w niej jakaś głębia, jakiś sposób, w który artysta wyraża siebie lub swoje emocje zamykając je w nieruchomych przedmiotach i przekazując je innym. Wiele osób odkrywa w nich własne historie i głęboko przeżywa chwile w ich obecności. Gotowi są płacić bajońskie sumy, za możliwość zabrania tego kawałka sztuki do siebie, do swojej kolekcji, czy nawet mieszkania - są pewni, że jest tego warta.

Całkowicie ich nie rozumiem. Nie potrafię spojrzeć wystarczająco głęboko, lub dostatecznie abstrakcyjnie na nowoczesną sztukę. Nie wiem dlaczego 4 worki ze śmieciami, czy rozlana na podłodze coca-cola mogą być wyrazem współczesnego obrazu społeczeństwa jakiegoś kraju. Nie wiem dlaczego ktoś gotów jest zapłacić 1 000 000 euro za krzesło pomazane farbą, które jakiś “znany” artysta zaprojektował 3 dni przed własną śmiercią.

Podobnie jest z grami wideo, o których jednak wiem trochę więcej, niż o rzeźbie czy instalacjach (chyba, że na dysk C). W rozmowie z przyjacielem ostatnio wyszedłem na bezdusznego materialistę, który nie potrafił rozpływać się nad Brutal Legend. Uznałem, że musiała być to kiepska gra, skoro nikt jej nie kupił. Przecież wszechobecna ręka rynku wyciąga na sam szczyt rzeczy dobre spychając w zapomnienie mierne i wtórne.

Czy może jednak dałem sobie wmówić właśnie takie podejście do świata. Może jestem już tak bardzo przesiąknięty marketingową papką, że nie jestem w stanie docenić czegokolwiek poza nowym blockbusterem o Transformersach lub iUrządzenia, które muszę mieć, bo przecież staram się “think different”. Trzeba będzie jeszcze przejść się na kilka “niekomercyjnych” wystaw i przedstawień - dać sobie szansę zanim wydam ostateczny werdykt i zasiedzę się z wiaderkiem popcornu w ręku patrząc na falujący z ekranu biust Megan Fox.

1 komentarz: